Eksperci są zgodni, że proponowana możliwość budowania domów o powierzchni do 70 m2 bez kierownika budowy i bez dziennika budowy to niebezpieczny pomysł.
W minionym tygodniu w Ministerstwie Rozwoju, Pracy i Technologii (MPRiT) odbyły się konsultacje w tej sprawie.
Zgodnie ze wstępnymi założeniami resortu rozwoju realizacja tego rodzaju obiektów ma odbywać się z uwzględnieniem miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego lub w przypadku ich braku zgodnie z warunkami zabudowy w ramach procedury zgłoszenie z projektem budowlanym. Pojawia się zatem projekt budowlany, którego według pierwszych zapowiedzi miało nie być - mówi "DGP" Mariusz Okuń, rzeczoznawca budowlany, członek Rady Krajowej Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa.
Ministerstwo deklaruje przyspieszenie wydawania warunków zabudowy. W przypadku prostych budynków jednorodzinnych miałoby to być do 30 dni. - Pytanie, jak to fizycznie zrobić? Urząd ma obowiązek zawiadomić o wszczęciu postępowania. W ciągu 30 dni nawet tzw. zwrotki nie zdążą wrócić - zastanawia się ekspert, dodając, że na wydaną decyzję o warunkach zabudowy stronom przysługuje odwołanie do samorządowego kolegium odwoławczego w ciągu 14 dni.
Drożej i bardziej niebezpiecznie
Mariusz Okuń tłumaczy, że choć domy takie będą musiały spełnić określone warunki techniczne, do realizacji inwestycji nie będzie potrzebny kierownik budowy ani dziennik budowy. Cała odpowiedzialność ma spaść na inwestora.
- Rodzą się pytania. Gdzie geodeta wpisze wytyczenie obiektu budowlanego? Kto i gdzie potwierdzi odbiór podłoża gruntowego pod fundamenty? Kto stwierdzi, że prace realizowane są prawidłowo i przede wszystkim bezpiecznie (np. odbiór zbrojenia)? I w końcu kto oświadczy, że budynek został wykonany zgodnie z projektem budowlanym? - punktuje ekspert.
I pyta, kto zdecyduje się na budowanie domu, który z dużym prawdopodobieństwem nie będzie mógł być odebrany przez Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego i w konsekwencji użytkowany zgodnie z prawem. Mariusz Okuń uważa, że skutek będzie taki, że nadzór budowlany w drodze postępowania legalizacyjnego nakaże wykonanie ekspertyzy technicznej za kilka tysięcy złotych.
Krytykują architekci i deweloperzy
Obawy inżynierów w tej kwestii podzielają również architekci. - Jesteśmy sceptyczni wobec pomysłów braku kierownika budowy i dziennika budowy. Kontrola przez profesjonalistów powinna być utrzymana, należy ją wręcz wzmacniać, tym bardziej że nie są to duże koszty w całości inwestycji - mówi Wojciech Gwizdak, sekretarz Krajowej Rady Izby Architektów RP.
Pełna treść artykułu dostępna na biznes.interia.pl